Miłość i Miłosierdzie Jezusa!

Nazywam się Gosia, mam 25 lat i chciałabym opowiedzieć Wam moją historię.

Może zacznę od początku....
Gdy, byłam dzieckiem moja relacja z Bogiem była silna, niestety później zgubiłam się. Jako mała dziewczynka chodziłam do Kościoła i modliłam się z babcią. Jednak, gdy przyszedł etap nastoletnich lat i liceum, wszystko zaczęło iść w złą stronę. Nadszedł czas imprez i nowych znajomości.

Modlitwa skończyła się, a wyjście do Kościoła zastąpiłam wyjściem do koleżanek i kolegów. Wyprowadziłam się z domu gdy miałam 19 lat, poszłam na studia i daleko od domu zaczęłam dorosłe życie.

W tym okresie zapomniałam o Bogu, nie był mi do niczego potrzebny. Kościół omijałam szerokim łukiem , nawet w święta. Szłam gdy musiałam, ale nie skupiałam się na Mszy Św. trwałam tak w duchowej pustce, którą próbowałam wypełnić imprezami, znajomymi i przelotnymi relacjami. Byłam tak daleko od Boga, że zło przyszło w najczystszej postaci.

Po 2 latach takiego życia, pojawił się On, kolega ze studiów, z którym zaczęłam być, a później mieszkać. Wypełnił pustkę w moim sercu.
Początek tego związku był tak cudowny, że nikt by nawet nie pomyślałam, że może przynieść tak straszne skutki. Moja wolność i życie w tym momencie się skończyły, tylko jeszcze o tym nie wiedziałam.

Zaczęłam żyć w złotej klatce grzechu, z której nie chciałam wyjść. Z pięknego związku, zrodziła się toksyczna relacja, która niszczyła mnie od środka. Szczegóły przeraziłyby nie jedną osobę.

Na pokaz idealna para, a za zamkniętymi drzwiami dużo przykrych sytuacji. Po 3 latach związku, byłam znerwicowana, moja pewność siebie zniknęła, a z uśmiechniętej Gosi, nic nie zostało. Pewnie teraz czytając to zastanawiasz się, czemu nie odeszłam, gdy było aż tak źle? Odpowiedż jest bardzo prosta. Nie zawsze było źle, były cudowne momenty, które dawały nadzieję i kolejną szansę.

A ja mimo wielu złych chwil, kochałam nad życie, walczyłam o Niego i wybaczałam wszystko. Był dla mnie jak narkotyk, czułam się uzależniona. Bardzo cierpiałam, byłam daleko od domu, czułam się samotna. Kilka koleżanek, z którymi byłam bliżej, domyślało się i mówiło „Uciekaj!”. Ja nie słuchałam i miałam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie.

Gdy przyjeżdżałam do rodzinnego domu, zakładałam maskę szczęśliwej Gosi i udawałam, że wszystko jest w porządku. Nikt nie mógł mi pomóc, bo nie wyglądało na to, żebym jakiejkolwiek pomocy potrzebowała.

Moje serce krzyczało, a usta układały się w uśmiech. Większość czasu wmawiałam sobie, że On się zmieni i wszystko będzie dobrze. Nawet w tych najgorszych chwilach nie pomyślałam o Bogu. Żyjąc po swojemu, czułam, że moje serce powoli umiera.

Niebawem dowiedziałam się, że moja mama wybiera się na pielgrzymkę do Częstochowy na Jasną Górę i Spotkanie na hali Arena, które prowadzi wspólnota MiMJ i o. Daniel. Nie zrobiło, to na mnie większego wrażenia, a późniejsze opowieści o tym miejscu, nawet wzbudziły lęk.

Przez moment przyszła mi do głowy myśl, żeby tam jechać, ale bardzo szybko ją stłumiłam.
Gdy mama pojechała pierwszy raz w lutym, coś się zaczęło zmieniać.

Mój związek już psuł się w takim stopniu, że nie mogliśmy na siebie patrzeć. Dodatkowo doszły do mojego życia kolejne toksyczne osoby. Przestawałam sobie powoli radzić. Wszystko rozsypało się w lipcu, ale nie z mojej inicjatywy. Poczułam znowu pustkę, strach i złość. Bałam się samotności i bardzo to przeżyłam, ale gdzieś w środku serca poczułam ulgę.

Zaczęłam żyć sama, radzić sobie i nagle wrócił jak bumerang. Nie wiedziałam co zrobić. Czułam w środku, że nie powinnam tego robić, ale wróciłam do Niego, nie mówiąc o tym nikomu. Przy Nim, nie widziałam co jest dobre, a co złe.

Pewnego dnia ciocia zaproponowała mi wyjazd na wcześniej wspomnianą pielgrzymkę do Częstochowy. Zgodziłam się, mając nadzieję, że i tak się z niej wykręcę. W tym czasie Bóg zaczął stawiać na mojej drodze osoby, które chciały mi pomóc oraz młodego chłopaka, który swoim świadectwem, które mówił w autokarze poruszył moje serce.❤️

Zaczęłam głębiej się nad wszystkim zastanawiać, gdyż to co mówił bardzo mnie poruszyło i stwierdziłam, że jednak pojadę. Poczułam, że tam mogę dostać odpowiedź na moje pytania, w którą stronę iść i co zrobić ze swoim życiem. Wiedziałam, że tylko Bóg może mi pomóc uwolnić się.

Bez większego planu, znalazłam się rano w konfesjonale na Jasnej Górze, opowiadając o tym co najbardziej mnie boli. Usłyszałam to co wypierałam, ale wiedziałam od dawna: „ Gosia musisz zmienić swoje życie, to nie może tak wyglądać.”

Cały pierwszy dzień pielgrzymki przepłakałam. Te słowa tak mocno utkwiły mi w głowie, wiedziałam, że musze tak zrobić, ale przy tym tak bardzo się bałam. Nie umiałam się wtedy modlić, wiec tylko prosiłam Jezusa żeby przyszedł do mojego życia i mi pomógł.

Po wyjeździe, strasznie biłam się z myślami, czułam się rozbita. Ciągnęło mnie do Boga, jak i w drugą stronę. Rozpoczęła się ogromna walka duchowa, w trakcie której miałam cały czas wsparcie mojej cioci i wcześniej wspomnianego młodego chłopaka, który stał się nagle przyjacielem.

Bóg tak dotknął mojego serca, że mimo tej ciemnej strony, dobro zaczęło wygrywać.♥️🔥🕊️ Zapragnęłam modlitwy, poszłam do Kościoła i w Słowie poczułam obecność żywego Boga. 😇Różaniec stał się częścią każdego mojego dnia i największym ukojeniem. Zaczęłam modlić się do Maryi, aby pokazała mi drogę. 🙏📿

Mijały dni, a moje serce zaczęło się coraz bardziej otwierać na Boga i jego miłość.♥️
Zdałam sobie sprawę w jakim żyję zakłamaniu i grzechu.

Poczułam, ze chcę wrócić do Częstochowy. W głowie miałam tylko jedną myśl: „Czasami musisz podjąć decyzję, która złamie Ci serce, a uleczy Twoją duszę”.

Kolejna pielgrzymka na spotkanie na hali Arena i Czatachowa, to było coś cudownego. Jeszcze bardziej otworzyłam się na Boga, uwielbiałam Go śpiewam, nie chciałam wracać. Ale z tyłu głowy wciąż słyszałam: „Musisz podjąć decyzję”. 🔥🕊️🙏😇

Gdy wróciłam, coś we mnie pękło i miałam w końcu odwagę powiedzieć: „Dość!”. Uwolniłam się od tak toksycznego związku, który mógł mnie doprowadzić do czegoś strasznego.

Pierwsze dni były jak po odstawieniu narkotyku, czułam fizyczny ból złamanego serca, walczyłam żeby nie wrócić i nie zacząć naprawiać tak niszczącego mnie związku. Taka uzależniona byłam tą relacją.

Modląc się cały czas do Maryi, najgorszym momencie tego bólu uwolnienia, wzięłam do ręki różaniec i prosiłam Ją, żeby dała mi znak czy robię dobrze i pomogła mi to przetrwać.📿🙏👉 Otworzyłam modlitewnik i moim oczom ukazało się cytat: "Często wolimy stare, dobrze znane zło od nowego, nieprzewidywalnego dobra". 👈

W tym momencie poczułam, że Jezus mnie kocha, a Maryja ma mnie w opiece. Wiedziałam, że Ona przyszła i jest przy mnie każdego dnia.♥️🌹
Uśmiechnęłam się wtedy do siebie i zdałam sprawę, że teraz dam sobie radę i wszystko będzie dobrze. 😇

Teraz jestem szczęśliwa, spokojna, czuję w moim życiu obecność Boga. W ciągu 2 dwóch miesięcy moje życie zmieniło się o 180°.

Zdałam sobie sprawę, że często tkwimy w czymś tak mocno, gdzie nie ma już miłości i tak bardzo nas to niszczy, a nie potrafimy odejść dla własnego dobra. Związek, który jest budowany na piasku bez fundamentu -Boga, prędzej czy później rozpadnie się, albo wyniknie z niego tylko ból i rozczarowanie.

Moja najlepsza decyzja i wybór, to wybór Boga!
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Mimo, że mieszkam ok.100km. od Łomży, postanowiłam ,aby w pierwszą sobotę grudnia przyjechać do Łomży i dołączyć do pielgrzymów pieszej Pielgrzymki Łomża- Ostrożne, aby spędzić ten dzień Matką Bożą i podziękować za wszystkie otrzymane łaski. Maryja prowadzi mnie do Jezusa, abym wytrwała przy ich sercach ,pełnych miłości i czułości do każdego dziecka. Nawet, tak bardzo zagubionego jak ja.

Teraz wiem,że zawsze byłam i jestem kochana, szczęśliwa i bezpieczna we właściwych ramionach.😇♥️
Dziękuję Bogu, że odnalazł mnie i Duch Świety dotykając mojego serca , zmienił je i wskazał tą jedyną ,prawdziwą drogę . 

Zgubiłam się, ale Bóg mnie odnalazł.
👉Nie bój się zaufać !
Oddaj swoje życie Jezusowi! 👈♥️😇🙏

„STANIE SIĘ CUD”
Twój grzech
Jest prochem
I w proch się obróci
Jeżeli tylko
Zechcesz uwierzyć
W Tego Który
Bosymi
Zranionymi stopami
Szuka cię ze łzami
Tak
Wtedy stanie się cud
I nie ty a twój grzech
Prochem będzie.
o.Daniel

Dziękuję Ci Jezu, za ten wielki CUD!❤️🔥🕊️🙏

Log In or Sign Up

Nie pamiętasz hasła? / Nie pamiętasz nazwy?